28-03-2016, 22:22
Nie mam pojęcia, po cholerę robić temat o sacrum, nie wiedząc co to, ale dobra, rozważania nawet ciekawe, mogę coś od siebie dodać.
Ani "Stalker", ani "Falling Down", ani nawet Pratchett to nie jest i nie będzie sacrum. "Stalker" to film o kolesiach idących przez gruzy. Owszem, mamy symbolikę, rozważania, dialogi, ale to, że film może być więcej niż tylko rozrywką, stając się sztuką, a nawet przeżyciem, nie oznacza, że jest to od razu przeżycie duchowe. "Dekalog" byłby o wiele lepszym przykładem.
"Falling Down" to już w ogóle nie pasuje, nawet jako przykład wyższych wartości. Przeciwnie - to film o facecie, który jest po prostu wkurwiony różnymi rzeczami, coś w nim pęka, bierze spluwę i znajduje się tak blisko granicy wytrzymałości, że postrzeliłby kasjera w Maku, bo nie może kupić cholernego burgera. Żeby nie było - ja lubię ten film, jest to jedyna dobra rzecz, jaką zrobił Schumacher (może oprócz śmieszniejszych momentów w jego kiczowatych filmach o Batmanie), ale od sacrum temu tak dalego, jak tylko się da. Profanum, straszne profanum, nie bez powodu film się tak nazywa - "Upadanie" (czy tam "Upadek", nie pamiętam polskiego tytułu) wartości moralnych, odchodzenie od przykazań i tak dalej.
Pratchett pisał czytadła fantasy. Dobre czytadła, ale to tylko książki fantasy pełne mniej lub bardziej śmiesznego humoru. Katolicki Tolkien byłby lepszym przykładem.
Jakby się uprzeć, to picie czegokolwiek poza lampką wina do obiadu to na pewno nie jest sacrum, w końcu umiarkowanie w jedzeniu i piciu to jedna z wartości, których powinno się przestrzegać, angażując się w wiarę i całe te kościelne sprawy.
A zanim ktoś odpisze "Ślimak, ty dałnie, przecież nam chodzi o sacrum i profanum w sensie kultura wyższa i niska, oooo", odpowiadam - wyższe wartości nie muszą, a często nawet nie są związane z wiarą. Sacrum i jego brak związane są.
Ani "Stalker", ani "Falling Down", ani nawet Pratchett to nie jest i nie będzie sacrum. "Stalker" to film o kolesiach idących przez gruzy. Owszem, mamy symbolikę, rozważania, dialogi, ale to, że film może być więcej niż tylko rozrywką, stając się sztuką, a nawet przeżyciem, nie oznacza, że jest to od razu przeżycie duchowe. "Dekalog" byłby o wiele lepszym przykładem.
"Falling Down" to już w ogóle nie pasuje, nawet jako przykład wyższych wartości. Przeciwnie - to film o facecie, który jest po prostu wkurwiony różnymi rzeczami, coś w nim pęka, bierze spluwę i znajduje się tak blisko granicy wytrzymałości, że postrzeliłby kasjera w Maku, bo nie może kupić cholernego burgera. Żeby nie było - ja lubię ten film, jest to jedyna dobra rzecz, jaką zrobił Schumacher (może oprócz śmieszniejszych momentów w jego kiczowatych filmach o Batmanie), ale od sacrum temu tak dalego, jak tylko się da. Profanum, straszne profanum, nie bez powodu film się tak nazywa - "Upadanie" (czy tam "Upadek", nie pamiętam polskiego tytułu) wartości moralnych, odchodzenie od przykazań i tak dalej.
Pratchett pisał czytadła fantasy. Dobre czytadła, ale to tylko książki fantasy pełne mniej lub bardziej śmiesznego humoru. Katolicki Tolkien byłby lepszym przykładem.
(28-03-2016, 12:22)Irwin napisał(a):
CZY MIĘDZY DYSPUTAMI PRZY WÓDCE O KULTURZE I SZTUCE TRZEBA PÓJŚĆ NARĄBAĆ SIĘ TANIM PIWEM I POGADAĆ O DUPACH?
Jakby się uprzeć, to picie czegokolwiek poza lampką wina do obiadu to na pewno nie jest sacrum, w końcu umiarkowanie w jedzeniu i piciu to jedna z wartości, których powinno się przestrzegać, angażując się w wiarę i całe te kościelne sprawy.
A zanim ktoś odpisze "Ślimak, ty dałnie, przecież nam chodzi o sacrum i profanum w sensie kultura wyższa i niska, oooo", odpowiadam - wyższe wartości nie muszą, a często nawet nie są związane z wiarą. Sacrum i jego brak związane są.
