PONE – NAJLEPSZE FORUM W INTERNECIE, PONIEKĄD.
Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Wersja do druku

+- PONE – NAJLEPSZE FORUM W INTERNECIE, PONIEKĄD. (https://pone.gdan.eu)
+-- Dział: Offtopic (https://pone.gdan.eu/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Dział: Syf (https://pone.gdan.eu/forumdisplay.php?fid=17)
+--- Wątek: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti (/showthread.php?tid=249)



Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Irwin - 28-03-2016

Szalom wszystkim obecnym.

Postanowiłem założyć temat do cotygodniowych dyskusji, skupionych na pseudofilozofii i przemyśleniach. Co tydzień jeden z dyskutantów będzie mógł rzucić kolejny temat, a brać forumowa, ja, Maciej-Kamil, Kamil-Maciej chętnie wejdzie z nim w polemikę.

SACRUM I PROFANUM

Lubię filmy i książki przepełnione symboliką, z masą dojrzałych nawiązań i przemyśleń, pod warunkiem, że nie robią tego nachalnie, a ich przekaz jest dobrze zakamuflowany, podziwiany jak cienie w platońskiej jaskini. Ostatnio oglądnąłem fenomenalnego Stalkera  z 1979 roku. Z znanym nam współczesnym Stalkerem pozycja Tarkovskyego dużo wspólnego nie ma - całość wygląda raczej jak typowy trip na LSD.

Arcydzieło - i to nie tylko z subiektywnego punktu widzenia. Nie każdemu spodoba się forma filmu – składa się z długich, spokojnych ujęć i dialogów między trójką bohaterów, a akcja - nawet gdy pojawia się w dwóch czy trzech ujęciach - jest pozbawiona dynamiki i do bólu realna. Jednak nie można odmówić mu ręki mistrza - każda scena jest świetnie wykadrowana i ma jakieś znaczenie, nie ma zbędnych przerywników. Perfekcyjne kadrowanie, świetnie balansowanie barw, symbolika którą zauważa się dopiero za drugim czy trzecim oglądnięciem, świetnie pokazane sylwetki bohaterów – Stalkera i jego dwóch towarzyszy. Przy tym film odnosi się do tego, co mimo iż głębokie, jest także ważne w życiu codziennym - i robi to nienagannie.


Nie mam zamiaru bawić się w dokładną analizę filmu, bo nie o to tutaj chodzi – grunt że po oglądnięciu Stalkera czułem lekkie ukłucie zazdrości, że sam nigdy nie stworzę równie dobrej rzeczy i kathrasis, oczyszczenie.

Oglądnąłem też Falling down - film o facecie-socjopacie, który wyruszył w podróż bez powrotu, targany przez absurdy świata, mimo tego że robi przecież to, co mu kazano. Znacznie dynamiczniejszy i ciekawszy niż powyższa pozycja, acz też dobrze wyreżyserowany - poza mistrzowską kreacją Douglasa trzeba wspomnieć też o jasnej, wręcz jaskrawej, niepasującej do wymowy filmu kolorystyce.


ale im więcej oglądam i czytam sztuki wysokiej, im więcej Remarque, Lemów, Prachettów i Jungerów przeczytam, tym bardziej cieszę się pięknym, prymitywnym profanum. Zostawmy cenzosety i książki Gołkowskiego, przejdźmy do meritium myśli przewodniej:









FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURIFURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI

[Obrazek: WmZFrdQ.png]
animo z dupy, ponieważ pierdol się

Chyba nie istnieje nic bardziej bezpośredniego, niszowego i radosnego niż te animo gainmaxu. TO CHOLERNA KRESKÓWKA O BABIE JEŻDŻĄCEJ SKUTEREM KTÓRA LEJE ROBOTY WYCHODZĄCE Z GŁOWY GŁÓWNEGO BOHATERA GITARĄ BASOWĄ. POSTMODERNA PEŁNĄ GĘBĄ - odwołuje się do siebie samego, rzeczy o których mogliśmy już zapomnieć, fanów, south parku, potrafi zmieniać styl osiem razy w minutę, kreska zawiera nosy tylko jak sobie o tym przypomni, a fabuła potrafiłaby bardziej zaskoczyć tylko brakiem zaskoczenia. Rezultatem, jak można się domyślić, jest czysty FUN. Mało tego - po oglądnięciu tego mózgotrzepa w końcu przeszła mi faza na narzekanie i tworzenie niepotrzebnej, przeintektualizowanej sztuki, a zająłem się realnym tworzeniem\wymyślaniem fajnych rzeczy (praktycznych [elektronika] i kulturowych).

Jeśli istnieje coś bardziej profanum, to dajcie znać, chętnie to zobaczę.

W tym samym czasie zachód trzaska KRESKÓWKI DLA DZIECI i hehe sitcomy-satyry a la Simpsonowie\family guy.





Równie dobrze humor poprawiają mi tylko nagrania z Syrii, które może nie są towarem deficytowym, acz zdecydowanie za rzadko pokazują coś innego niż propagandę.

FLCL może nie ma wysokiej brwi, ale na pewno ma dużą. Ten żart jest tak suchy, że możecie mi dziękować za pierwszych uchodźców klimatycznych

W każdym razie - FLCL kiedyś próbował mi pokazać Źyźwił, ale wówczas po połowie odcinka umierałem z żenady i dałem sobie spokój. Dopiero po oglądnięciu i przeczytaniu dziesiątek ciekawszych pozycji nabrałem chęci na coś niesamowicie zajebistego i durnego.

WIĘC TAK

OBYWATELU! WYPOWIEDZ SIĘ!
CZY SACRUM I PROFANUM TO YING I YANG?
CZY MIĘDZY DYSPUTAMI PRZY WÓDCE O KULTURZE I SZTUCE TRZEBA PÓJŚĆ NARĄBAĆ SIĘ TANIM PIWEM I POGADAĆ O DUPACH?
JAKIE TO MA ZNACZENIE I JEŚLI NIE TO CO MA W OGÓLE?


To tylko temat wyjścia z dyskusji, zapraszam do offtopu w offopie.


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Lordek - 28-03-2016

Lubię chińskie bajki. Dopóki nie są o wtykaniu dziwnych rzeczy w inne dziwne rzeczy. Są pewne granice normalności. Chciałbym walnąć posta o bardzo dobrym amino, będącym twardym sci-fi. To akurat Japończykom wychodzi w pytkę.

PLANETES

[Obrazek: banner_1605.jpg]

Hoho, dowcipnisie zapisali tytuł w języku greckim, a w dodatku oznacza to ''wędrujący''. Hehe, jak planety, bo amino dzieje się w kosmosie.

W roku 2075 podróże kosmiczne nie są odległym marzeniem, a codziennością dla ludzkości. Postęp technologiczny doprowadził do szerokiej eksploatacji kosmosu przez potężne korporacje, co zostało wymuszone przez wyczerpywanie się paliw kopalnych - na Marsie istnieją placówki naukowe, na Lunie całe miasta.

Jednakże liczne podróże, pozostawiają w przestrzeni kosmicznej masę śmieci i odpadków, która stanowi zagrożenie zarówno dla komunikacji, jak i dla znajdujących się na orbicie Ziemi stacji kosmicznych. Akcja toczy się wokół Sekcji Odpadków z korporacji Technora, która to zajmuje się neutralizacją tego niebezpieczeństwa. Dokładniej w dniu, kiedy do ekipy dołącza Ai Tanabe - młoda dziewczyna, praktycznie od zawsze marząca o swojej przyszłości spędzonej w przestrzeni kosmicznej

W tle widać także konflikty na tym tle - organizacje sprzeciwiające się eksploatacji, z której zyski czerpią tylko najbogatsze nacje pierwszego świata, kiedy na samej Ziemi wciąż istnieje niezwalczone zjawisko biedy, wojen, głodu i innych problemów trapiących także nasz świat.

Amino ma świetny soundtrack, nienajgorszą kreskę, humor zdecydowanie nie jest prymitywny. Postacie kierują się całkiem wiarygodnymi zasadami postępowania. Są persony płytsze i głębsze, ale idiotyzmów nie ma. Co do kreski, to widać tutaj faktycznie, że ludzie są różnej narodowości, a nie z przysłowiowego spierdzielinolandu, krainy wielkich oczu. Jest to chyba jedyny tytuł jaki polecam ludziom, bo jest tak bezpieczny i przyjemny, że głowa boli. Dlatego zachęcam i zaganiam nawet osoby, które bez FLAMENWERFERA do chińskich bajek nie podchodzą.


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Warmen - 28-03-2016

Polemika, mądre słowa, żydowskie przywitania... Czy mogło być jeszcze gorzej?
Odpowiedź brzmi: tak, bo właśnie dołączam do tej zabawy. Założenia są ciekawe, i bardzo, bardzo, naprawdę bardzo, bardzo... Bardzo wymagające.



Zacznijmy! SZCZELANIE CZOŁGAMI!

Symbolika jest spoko. Ogólnie to wszystko, co może prowadzić do czegoś jeszcze, jest spoko. Nierzadko nie trzeba nawet być świdomym tego wszystkiego, by klimat się udzielił, by zostać urze...urzeczonym? Urzekniętym(!) przez całe to stworzenie.

Leniwa odtwórczość, całe szczęście, że kopiuję sam siebie, ho ho!
Dzieła, którze przytargał aż tutaj Cretin, skomentuję tak: "POPATRZ JAKIE TO JEST FAJNE, JAKIE POWAŻNE I IDEALNE! O, ALBO ZOBACZ NA TO, JESZCZE POWAŻNIEJSZE I IDEALNIEJSZE! ALBO WIESZ CO? W SUMIE TO FURIBURIMURIKURIRURIFURIKURIBLARGHGHFGAHGH". Jednocześnie nie kwestionując ich jakości, bo nie oglądałem, czy coś.

Tutaj też!
Skoro już jesteśmy przy temacie poddawania w wątpliwość tego i owego, a w tytule wątku jest o pseudofizololo gadaniu, to zaznaczę jak bardzo nieśmieszne, nudne i irytujące jest radosne wciskanie pod każdą jedną gałkę oczną tekstów typu "cokolwiek jest dla nadludzi" ew "coś innego to podludzki martwy gnijący płód przecięty wzdłuż i umoczony w rzadkim, parującym gównie". Iiii...już! TADAAAM!!!


Przescrollowałem stronę dalej, widzę katharsis. Fajnie, gratuluję i w ogóle, przeżyłeś właśnie duchowe uniesienie.

Co ważniejsze, kilka zdań dalej jest napisane o jaskrawej kolorystyce niepasującej do jakiś poważnych treści! Uważam, że to nieprawda, ponieważ moim nieomylnym, wybiegającym w przeszłość zdaniem, tak agresywny i z dupy wzięty kontrast, nadaje tylko szalonego uroku całości. <3 Czy to nie jest piękne? Czy to nie o to chodzi? nie wiem, nie oglądałem, ale ogólnie o to chodzi

Zmierzamy do grande finale tego Cretińskiego posta! HYPE ISRAEL!
(28-03-2016, 12:22)Irwin napisał(a): FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURIFURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI FURI KURI
No, wreszcie coś z sensem.

I to by było na tyle, w sumie powiedział o tym co lubi jak chce poważne rzeczy i co go natchnęło do napisania a było niepoważne do granic.
A chodziło chyba o to, że fun>reszta, z czym mogę się zgodzić, o ile każda granica i definicja jest upłynniona.


O, nawet są pytania do czytelnika!
Odpowiadam więc, w kolejności pytania.

Nie, nie, nie ma to żadnego znaczenia.

Do sacrumów i profanów (noobfanów) możesz zaliczyć cokolwiek, nawet tę samą rzecz. Nie ma sensu w ustalaniu sztywnych ram, bo to powinno dotyczyć tylko ciebie, więc równie dobrze możesz doznać duchowego orgazmu oglądając jak islamiści wysadzają głowy mnichom buddyjskim, tudzież rwać pachy ze śmiechu przy czytaniu książki telefonicznej. Liczy się moment i umiejętność wyselekcjonowania go, by móc się potem nacieszyć.
Odpowiedziałem podwójnie na wszystkie zadane pytania, czuję się taki mądry :3

Powiedziałbym jeszcze co mnie tak poruszyło z jednej i drugiej strony, ale to chyba nadmierny wysiłek umysłowy.
Umm...czyżbym znów minął się z tematem? :3


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Irwin - 28-03-2016

(28-03-2016, 14:46)Warmen napisał(a): Symbolika jest spoko. Ogólnie to wszystko, co może prowadzić do czegoś jeszcze, jest spoko. Nierzadko nie trzeba nawet być świdomym tego wszystkiego, by klimat się udzielił, by zostać urze...urzeczonym? Urzekniętym(!) przez całe to stworzenie.

(...)


Ten post byłby sztuką wysoką, gdyby ta jeszcze istniała.

@Psoras


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Ylthin - 28-03-2016

Cytat:OBYWATELU! WYPOWIEDZ SIĘ!
CZY SACRUM I PROFANUM TO YING I YANG?
Miałam 96% z podstawowej matury na polskim, a na zajęciach przygotowawczych pięknie opisywałam symbolikę zawartą w obrazie Malczewskiego "Błędne koło". W tej chwili zamiast uczyć się na anatomię (lub czytać jakąś Mądrą Książkę - mam na półce "Mistrza i Małgorzatę", a w domu wygrzebałabym co nieco klasyki SF i literatury pięknej), radośnie upośledzam swoje neurony kolejnymi filmikami z japońskich gier oraz rozkminiam motywy i schematy fabularne zawarte w jednej z nich (w dodatku takiej, której historia, jeśli odrzeć ją z masy zbędnego syfu i głupawych hołubców fabularnych, mieści się w trzech niezbyt skomplikowanych zdaniach).
W związku z tym jestem idealną osobą do takich rozkmin.

Gdybym chciała być kontrowersyjna, powiedziałabym, że sacrum i profanum jako kategorie podziału w kulturze są sztywnym akademickim reliktem. Nie byłabym przy tym ani pierwszą, ani ostatnią osobą, która takie słowa wypowiedziała. Nawet taka intelektualna sierota jak ja pamięta jeszcze ze szkoły całe pokolenia buntowników, czy to romantycznych, czy to młodopolskich, czy <wstaw nurt z literatury międzywojennej i współczesnej> - pamięta wszystkich tych "wybitnych twórców", którzy za życia szokowali, łamali konwencje i mieszali święte z przyziemnym... a potem wsadzono ich na cokół jako eleganckie pomniczki. Ot, los artysty.
Prawda jest taka, że każde pokolenie, każdy nurt, każda nacja czy kultura ma inną definicję sacrum i profanum oraz inne podejście do łączenia ich ze sobą. Jedni hołdują zasadzie decorum i tworzą wyraźny podział między lekką rozrywką a intelektualnym pożywieniem, inni z kolei mają to gdzieś i pakują do jednego gara tragedię i komedię. Z upływem czasu zmienia się nasza perspektywa i dzieło, które kiedyś było czystej wody profanum, staje się z czasem sacrum - ot, choćby komedie starożytnych Greków (uprzedzając Irwina: tak, Grecy deprawowali małe dzieci i wynaleźli demokrację), w ich czasach prosta rozrywka, a dla nas kawałek fundamentów współczesnej kultury europejskiej.
Kawałek skały, którym jaskiniowiec z nudów drapał po muszli, staje się narzędziem pierwszego artysty. Ludowe podania i bajki tworzą "dziedzictwo kulturowe" danej nacji. Z tej perspektywy wszystko, co wymaga kreatywności może być postrzegane jako sztuka, a jej odbiór zmienia się wraz z samymi odbiorcami.

Wypadałoby zadać sobie pytanie: czy profanum nie może być głębokie? Czy twór z definicji będący źródłem niewyrafinowanej rozrywki nie może budzić emocji, przemyśleń, czy musi trzymać się cały czas tematów niepoważnych? I w drugą stronę: czy sacrum nie może pozwolić sobie na chwilę niepowagi? Na głupi żart, na absurdalną scenę?

Ten post napisała kobieta z nippońskimi gierkami na avatarze i w sygnaturce. Ergo, jej opinia jest warta mniej niż wietnamski dong.


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Ślimak - 28-03-2016

Nie mam pojęcia, po cholerę robić temat o sacrum, nie wiedząc co to, ale dobra, rozważania nawet ciekawe, mogę coś od siebie dodać.

Ani "Stalker", ani "Falling Down", ani nawet Pratchett to nie jest i nie będzie sacrum. "Stalker" to film o kolesiach idących przez gruzy. Owszem, mamy symbolikę, rozważania, dialogi, ale to, że film może być więcej niż tylko rozrywką, stając się sztuką, a nawet przeżyciem, nie oznacza, że jest to od razu przeżycie duchowe. "Dekalog" byłby o wiele lepszym przykładem.

"Falling Down" to już w ogóle nie pasuje, nawet jako przykład wyższych wartości. Przeciwnie - to film o facecie, który jest po prostu wkurwiony różnymi rzeczami, coś w nim pęka, bierze spluwę i znajduje się tak blisko granicy wytrzymałości, że postrzeliłby kasjera w Maku, bo nie może kupić cholernego burgera. Żeby nie było - ja lubię ten film, jest to jedyna dobra rzecz, jaką zrobił Schumacher (może oprócz śmieszniejszych momentów w jego kiczowatych filmach o Batmanie), ale od sacrum temu tak dalego, jak tylko się da. Profanum, straszne profanum, nie bez powodu film się tak nazywa - "Upadanie" (czy tam "Upadek", nie pamiętam polskiego tytułu) wartości moralnych, odchodzenie od przykazań i tak dalej.

Pratchett pisał czytadła fantasy. Dobre czytadła, ale to tylko książki fantasy pełne mniej lub bardziej śmiesznego humoru. Katolicki Tolkien byłby lepszym przykładem.


(28-03-2016, 12:22)Irwin napisał(a):
CZY MIĘDZY DYSPUTAMI PRZY WÓDCE O KULTURZE I SZTUCE TRZEBA PÓJŚĆ NARĄBAĆ SIĘ TANIM PIWEM I POGADAĆ O DUPACH?

Jakby się uprzeć, to picie czegokolwiek poza lampką wina do obiadu to na pewno nie jest sacrum, w końcu umiarkowanie w jedzeniu i piciu to jedna z wartości, których powinno się przestrzegać, angażując się w wiarę i całe te kościelne sprawy.

A zanim ktoś odpisze "Ślimak, ty dałnie, przecież nam chodzi o sacrum i profanum w sensie kultura wyższa i niska, oooo", odpowiadam - wyższe wartości nie muszą, a często nawet nie są związane z wiarą. Sacrum i jego brak związane są.


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Irwin - 29-03-2016

@Ślimak

Sztuka wysoka i niższa nie istnieje, chodzi raczej o to, co skłania do myślenia.

Czy narzekanie to Profanum, czy Sacrum?


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Warmen - 30-03-2016

Narzekanum to zdecydowanie profanum.


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Ylthin - 30-03-2016

Warmę na SB stwierdził, że można rzucić nowy temat do dyskusji, więc rzucam.
Mówiliśmy o sacrum i profanum, kulturze wysokiej i niskiej... Trzymając się podobnego tonu, proponuję wam taki oto temat:



Odpustowe bogactwo, kolące w oczy nasycenie barw, tani plastik powleczony złotą farbką. Jednym słowem - kicz.
Czy kicz można nazwać estetyką?
Czy naiwna hiperbolizacja i kult banału mogą być czymś pożądanym?
Co przyciąga nas do kampu i festyniarstwa? Potrzeba taniej, niewymagającej rozrywki? Podszyta złośliwością fascynacja tandetą?
Czy pod otoczką kiczu można ukryć poważne motywy, mroczne historie, ludzki dramat...?
I czy człowiek aspirujący do miana "inteligentnego" czy "kulturalnego" może otwarcie i nieironicznie lubić np. tandetne sitcomy czy głupawą muzykę?

Ten post napisany został przez kobietę, która od pół roku z okładem zawodzi, że chce napisać fanfik na bazie japońskiej gry wideo, ergo - opinia autorki na ten jest oczywista i warta tyle, co oberżnięty dong.


RE: Pseudofilozoficzne gadki na tle post-PRLowskiej szarej zabudowy ozdobionej graffiti - Mordoklapow - 30-03-2016

Kicz jest czymś narzuconym przez kulturę, nie jest pojęciem uniwersalnym (obiektem geometrycznym!) z tego powodu rzeczy które uważamy za kiczowate, rzeczywiście można nazwać rzeczami estetycznymi. Generalnie, uważam że wszystko może być estetyczne, nawet rzeczy niemalże obiektywnie brzydkie lub nie mające wartości artystycznych. Że niby oderwane od rzeczywistości? Steampunk? A ludzie podziwiający samochody, stare telefony czy twierdzenia matematyczne? WSZYSTKO może być źródłem doznań estetycznych.

Nie wiemy w jakim kierunku podąży nasza cywilizacja, a wraz z nią sztuka i kultura. Być może to co teraz uważamy za szczyt kiczu i tandety w przyszłości będzie uważane za cudne dzieło sztuki. Ponoć Mozart był uważany za kiczowatego. A teraz? Wspaniała, głęboka, ambitna muzyka! A Sienkiewicz? Przecież jego dzieła za jego czasu to była najzwyklejsza prymitywna beletrystyka, teraz hurr durr takie mondre ksionżki.

I czy człowiek aspirujący do miana "inteligentnego" czy "kulturalnego" może otwarcie i nieironicznie lubić np. tandetne sitcomy czy głupawą muzykę?


TAK. To pierwsze nie ma znaczenia (chyba że chodzi Ci o przynależność do tzw. elity intelektualnej), to drugie powinno cechować się przede wszystkim otwartością na nowe doznania, bowiem człowiek kulturalny powinien być obeznany z, cóż, kulturą. Także tą współczesną i kiczowatą. To, czy coś lubi czy nie, nie zależy od niego. Wypieranie z siebie sympatii do kultury "niższej" jest prymitywnym chwytem mającym na celu zwiększenie własnej samooceny, przy pomocy pogardy do ludzi którzy tą kulturę lubią. Potrafi być ona ciekawym i w pewien wręcz sposób wzbogacającym elementem egzystencji, a także wstępem i pierwszym krokiem do wejścia w niezbyt przyjazny świat sztuki ambitnej i trudnej.

Czy pod otoczką kiczu można ukryć poważne motywy, mroczne historie, ludzki dramat...?

Czemu nie?

Ten post napisany został przez kobietę, która od pół roku z okładem zawodzi, że chce napisać fanfik na bazie japońskiej gry wideo, ergo - opinia autorki na ten jest oczywista i warta tyle, co oberżnięty dong.

Ech, Ylthin... Ylthin.... Co Ty wiesz o tworzeniu kiczowatych rzeczy...
https://soundcloud.com/jan-s-23/crime-against-art
Poza tym, popracuj nad logiką, bo coś Ci ergowanie nie idzie.