Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali
#5
Broń drzewcowa
Jeśli w czasach przed karabinem ktoś chciał ulepszyć swoją broń, to sprawdzonym sposobem było zatknięcie jej na długim kiju. Tak powstała broń drzewcowa, która w różnych formach niepodzielnie rządziła polem bitwy od wynalezienia dzidy aż po wyjście z mody walki wręcz. Włócznia to najpowszechniejsza broń na wojenkę od zawsze, przebija nawet KAŁASZNIKOWA. Długi kij ma rozliczne zalety - sięga daleko, bije mocno, zrobić go łatwo i walczyć nim też.

Broń drzewcową kończyły najróżniejsze narzędzia, w tak wielu kombinacjach że niemożliwe jest sklasyfikowanie ich wszystkich w ogarnięty sposób, więc nazewnictwo jest dosyć umowne, jeszcze bardziej niż w przypadku mieczy. Szczególnie dotyczy to późnego średniowiecza i renesansu, kiedy rozkwit metalurgii i pancerza motywował produkcję coraz dziwniejszej broni. Oprócz standardowego szpikulca, na kijach chętnie zatykano również:



POPRZECZKI, DYSKI I ROZWIDLENIA
Broń dźgająca ma tendencję do wbijania się we wroga głębiej niż by się tego chciało, przez co trudno ją potem z niego wydostać. Szczególnie dotyczy to broni drzewcowej, która potrafiła mieć bardzo dużo impetu. Dlatego pod grotem mocowano często różne wystające części, które zahaczały o nieprzebitą część przeciwnika i nie pozwalały broni wbić się głębiej niż trzeba. Oprócz tego służyły do obrony przed wrogą bronią, podobnie jak jelec miecza.

Broń z poprzeczką nazywano rohatyną, partyzaną i szpontonem, a taką z dyskiem - szydłem (po germańsku ahlspiess oraz awl pike).

[Obrazek: Polearms-Geneva.jpg]

OSTRZA
Ostrze poszerza możliwości ataku, ale też dodaje głowicy dodatkowej masy, przez co trudniej nią manewrować i tym samym bronić się oraz celnie dźgać. Broń drzewcową można rozłożyć na całe spektrum specjalizacji od dźgania do rąbania, od pik i włóczni przez halabardy po broń głównie do siekania jak glewie, kosy bojowe czy niektóre billhooki.




NAPRAWDĘ WIELKIE OSTRZA
Berdysz - wersja rozwojowa (tj. na dłuższym kiju) szerokich toporów, tzw. wikińskich, powstała gdzieś w trakcie średniowiecza. Używana chętnie przez nowożytnych Słowian. Oprócz tego że można nim rąbać na pół ludzi, konie, drzewa i minarety, to może też służyć za kijek do oparcia muszkietu




HAKI
Hak to szermierskie WD-40 które w każdej sytuacji można jakoś wykorzystać. Oprócz wrogiej broni zahaczano również samego wroga żeby wyprowadzić go z równowagi albo zdjąć z konia. Jako że hak jest słaby w zabijaniu, to dodawano go "na trzeciego" do broni która ma już część do dźgania i do cięcia, albo przynajmniej jedną z tych.

Na broń z hakami mówiono gizarma, halabarda, billhook lub fauchard, na glewiach też można je było spotkać.




DZIOBY I MŁOTKI
Istnieje cała rodzina broni drzewcowej skupionej na złomowaniu bardziej niż przemyśle mięsnym, nazywanej różnie - pollax, młot lucereński, bac de corbin. Od halabardy różni się tym, że była krótsza, zazwyczaj nie dłuższa niż wzrost użytkownika, i służyła do walki indywidualnej między pancernymi wojakami, a nie jako broń szeregowej piechoty.

Zakończona była wąskim szpikulcem do wbijania między płyty pancerza, a po bokach miała młotek, topór lub dziób do przebijania pancerzy, podobny do nadziaka. Rodzaj utensyliów miał powiązania z nazewnictwem, pollax skupiał się na toporze, młot lucereński na młotku a bac de corbin na dziobie, ale wiele egzemplarzy trudno jednoznacznie sklasyfikować. Obuch młotka był często rozszczepiony na "koronę" z trzech lub czterech zębów, albo pokryty bolcami jak tłuczek do mięsa. Miało to zapobiec ześlizgiwaniu się głowicy ze zbroi.

O niuansach otwierania puszek będzie więcej w odcinku o pancerzach i broni obuchowej.

EDIT:

MIECZ KONTRA WŁÓCZNIA
Niektórzy wielbiciele mieczy argumentują, że przecież broń drzewcowa ma trylion wad i miecz jest lepszy bo wszechstronny, albo szybki, albo coś tam jeszcze. No to ja dodam, że w praktycznej walce włócznia jest jak rapier, tylko dwa razy dłuższy. W momencie kiedy koleś z mieczem nie może nawet marzyć o zarysowaniu włócznika, to ten ma już wolną rękę żeby go dziurawić. Są techniki pozwalające jakoś wyminąć grot, ale rzadko daje się trafić coś oprócz wysuniętej ręki, a złapanie włóczni w połowie żeby ją skrócić naprawdę nie trwa długo rainderp

Włócznią można się bronić równie dobrze jak nie lepiej (bo długa) niż mieczem. Drewno, bo drewno, ale nie byle jakie drewno - materiał na drzewce specjalnie wybierano taki, żeby przerąbanie go wymagało niezłego wysiłku. Nawet miecz dwuręczny, czyli wielki sukinsyn który sam przypomina metalową włócznię bardziej niż zwykły miecz, nie miał na tyle siły żeby rąbanie wrogich drzewc było rozsądną opcją, a przecież to jest broń stworzona do walki z pikami, czyli bronią która albo zdoła utrzymać wroga daleko na długość kija, albo nic mu w ogóle nie zrobi.

No i włócznia ma jeszcze jedną zaletę - jak ma ją kilkudziesięciu ludzi w formacji, to powstaje las ostrzy, który jest tak świetny, że w pewnym momencie pikinierzy wyparli wszystkie inne formacje piechoty z bronią białą. Większość starożytności i wczesne średniowiecze - ten sam interes, ściana tarcz naszpikowana włóczniami, miecze przy pasie tylko jakby jakiś cwany Cygan z flanki podszedł.

Na wojnie za często wygrywa ten, czyj metalowy szpikulec jest na dłuższym kiju.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Irwin(+2) , psoras(+1)



Wiadomości w tym wątku
RE: Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali - przez Ścierwisław - 15-02-2016, 21:11



Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Silnik Mybb   MasterStyle By Wojtas (Krugerz)
Polskie tłumaczenie     Mybboard.pl