![]() |
|
Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali - Wersja do druku +- PONE – NAJLEPSZE FORUM W INTERNECIE, PONIEKĄD. (https://pone.gdan.eu) +-- Dział: Offtopic (https://pone.gdan.eu/forumdisplay.php?fid=15) +--- Dział: Syf (https://pone.gdan.eu/forumdisplay.php?fid=17) +--- Wątek: Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali (/showthread.php?tid=210) |
Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali - Ścierwisław - 06-02-2016 Temat powszechny przez popularność średniowiecznej i "średniowiecznej" fantastyki, ale obrośnięty bzdurami rozsiewanymi przez Hollywood, gry wideo i fanbojów takich broni jak katana czy długi łuk angielski. Temat na podobnych zasadach co "Ścierwisław uczy rysować", to znaczy żaden ze mnie ekspert, ale lepszego źródła nikomu nie chce się znaleźć, więc i tak co wiem to powiem. ![]() Miecze Miecz to pierwsze co ludziom przychodzi do głowy, jak myślą o broni białej, taki karabin średniowiecza/starożytności, nie? No właśnie bardziej pistolet. Miecz na wojnie był bronią drugiego sortu, którą wyciągało się kiedy nie dało się już użyć broni strzeleckiej ani Ostrej Rzeczy Na Kiju. I tak było od zarania dziejów aż do wyjścia mieczy z użycia. W przypadku kiedy zwierzchnik zapewniał wojownikom broń (co wcale nie było standardem) to często dawał im właśnie włócznię albo coś podobnego, a jak wojak chciał miecz to musiał go sobie skołować sam. Istniało kilka wyjątków, np. Rzymianie walczyli głównie mieczem, ale ich cała taktyka była skupiona właśnie na tym żeby ten miecz był użyteczny. Miecz się w kulturze zapisał jako symboliczna broń głównie dlatego że był praktyczny. Można go nosić w pochwie przy pasie i zabrać ze sobą wszędzie, szybko wyciągnąć w razie niebezpieczeństwa, walczyć w ciasnych pomieszczeniach i w ogóle to jest świetny jak nagle wyskoczy zbój zza krzaka. Nie da się tego powiedzieć o dwu-lub-więcej-metrowym kiju, a już tym bardziej o łuku, którym poniżej pewnej odległości nie można już nawet zdzielić kogoś po łbie tak żeby jęknął. Słyszałem wersję że miecze w średniowieczu były tępe i ciężkie, więc ludzie się nimi nie tyle cięli co pałowali Oni nie byli debilami, ostrzono wszystko co opłacało się mieć ostre. Taki zwykły, dwusieczny jednoręczny miecz był ostrzony na całej długości głowni, a ważył koło kilograma. Niektóre rodzaje mieczy w niektórych okresach były częściowo tępe, ale to dlatego że tą akurat częścią główni i tak rzadko kogokolwiek trafiano, np. wklęsłą stroną szabli. WALKA Pierwsza zasada walki: zabić kogoś jest łatwo. Druga zasada walki: nie dać się zabić jest trudno. Wynika z pierwszej. Trzecia zasada walki: zabić kogoś tak, żeby samemu nie dać się zabić, jest jeszcze trudniej. Tak trudno, że powstała cała dyscyplina naukowa nie dawania się zabić, szermierka. Cały problem polega na tym, że nawet jak wbijesz komuś miecz w serducho, to umieranie zajmie mu kilka(naście/dziesiąt) sekund przez które może wbić w ciebie własny miecz, szczególnie jeśli twój miecz tkwi jeszcze w nim i nie możesz się bronić. Jedyny pewny instakill w walce to ucięcie komuś głowy. Ataki mieczem dzielą się na cięcia i pchnięcia. Cięcia lecą po łuku, więc łatwo nimi trafić, ale tną głównie mięso więc rzadziej zabijają. Pchnięciem ciężko trafić bo trzeba wycelować czubem broni prosto we wroga, ale za to jak się już solidnie wbije, to on ma szaszłyk z organów. ![]() RODZAJE Nie będę tego wymieniał bo jest ich od zarąbania i jeszcze trochę. Miecze różnią się przede wszystkim zasięgiem, masą, wyważeniem i preferencją do cięcia/dźgania. Masa miecza nie ma tak naprawdę wiele wspólnego z tym czy jest szybki czy wolny - bardziej liczy się gdzie ma środek ciężkości. Mieczem ciężkim przy rękojeści można szybko manewrować, za to miecz ciężki przy ostrzu ma więcej impetu. Bronią do dźgania się nie wymachuje, więc prawie zawsze są tego pierwszego sortu, za to miecze tnące i takie o, pomiędzy mają środek masy bliżej środka głowni. Wygląd miecza potrafi być mylący - krótkie i szerokie ostrza są często lżejsze od długich i wąskich. ZWEIHÄNDER Aka miecz dwuręczny, bidenhänder, greatsword Broń renesansowa, używana przez strażników pałacowych i elitarną piechotę - rozgarniano nim piki żeby rozbić szyki pikinierów, w tamtym czasie dominującej formacji na polu bitwy. Ważyły koło 3kg do 3,5, czyli ponad dwa razy więcej niż przeciętny jednoręczny miecz. Słyszałem o takich ważących 8 funtów, nie wiem ile w tym prawdy ale niektóre egzemplarze potrafiły być absurdalnie wielkie. Rozpędzenie i wyhamowanie miecza wymagało trochę wysiłku, więc wymachiwano nim kształt nawalonej ósemki żeby nie tracić impetu. Ponieważ takim żelastwem trudno walczyć, to często miały ricasso - tępą część ostrza przy nasadzie, za którą można było złapać żeby mieć większą kontrolę nad mieczem kosztem pierdolnięcia. Wystające szpikulce na głowni służą za jelec w takiej właśnie sytuacji. RAPIER Broń niesprawiedliwie oceniana jako śmieszna szpilka dla zniewieściałych arystokratów i innych pedalskich burżujów, którą się kłuje jak jakiś moskit. Rapier to wielki rożen na ludzi i wymaga i skilla, i siły żeby się nim skutecznie posłużyć. Jest szybki bo tak wyważony, ale ważyć może i 1,3 kilo, kiedy rycerskie miecze rzadko przekraczały 1,2. Był niesławny z zabijania pierwszym uderzeniem, w walce na rapiery walczący nieraz zabijali się nawzajem, co było poważnym problemem np. w renesansowych Włoszech, gdzie ludzie mordowali się rapierami na ulicach w biały dzień. Pedalską bronią dla burżujów jest SZPADA, czyli karłowaty rapier ważący tyle że go nie czuć. Jak będą zainteresowani i mi się zechce, to będzie więcej. RE: Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali - Vanadiss - 06-02-2016 W pełni zasługujący na szacunek artykuł. Czekam na więcej. Zabrakło mi tu jednak rzeczy takich jak: - Ewolucja karabinu - morgenszterny, buzdygany, cepy, maczugi, czyli bij aż przestanie się ruszać - Broń hybrydowa - Dlaczego arbalest wspaniałym jest - NADZIAK RE: Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali - psoras - 06-02-2016 Piękne. Uwielbiam czytać o rzeczach, które inaczej guzik by mnie obeszły. Więcej tego. RE: Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali - Irwin - 07-02-2016 Ewolucja karabinu? Szczerze mówiąc, do XIX wieku jest dla mnie to wielka, biała plama, ale spróbuję się coś mętnie przybliżyć. W Europie jeszcze około XV wieku zabijali się czymś takim: ![]() Oto, drodzy państwo, hakownica. Była to po prostu metalowa puszka, z otworem zapłonowym z tyłu, na kiju, do której wciskało się proch i kulę (ważne - w tej kolejności!). Było to niecelne, niewygodne jak diabli, miało kiepski zasięg, a do obsługi w polu wymagało dwójki ludzi (nazwa hakownica zobowiązuje), ale efekt psychologiczny musiał być niesamowity, no i było stosunkowo tanie (robisz proch z paru łatwo dostępnych składników, dodajesz żelazną\kamienną kulę - ta dam!) - nic dziwnego więc w tym, że nowy wynalazek znalazł spore uznanie. O dziwo ręczna maszynka do zabijania okazała się średnio skuteczna - nawet w czasie wojny secesyjnej żołnierze potrafili pudłować, albo strzelać na wiwat w ponad połowie przypadków. Później tęgie europejskie umysły wydłużyły puszkę, zmieniając ją w lufę i połączyły ją z kijem, dodały zamek skałkowy, przyrządy celownicze i wymyśliły bagnet. Zasada działania pozostała z grubsza ta sama. Generalnie to była raczej ciekawostka, prawdziwym przełomem była artyleria, co było widać chociażby po tym, jak po jej upowszechnieniu zmieniły się twierdze - mury przestano budować wzwyż, a koncentrowano się na jej grubości, były też budowane w ten sposób, by skuteczniej radzić sobie z ostrzałem artyleryjskim (charakterystyczne "ząbki" widziane od góry), starano się poszerzyć fosy i tak okopać wszystko dookoła, żeby przeciwnik miał utrudnione strzelanie. Artyleria jest też znacznie skuteczniejsza z przyczyn psychologicznych - nie widzisz zabijanego, więc nie masz odruchu pudłowania. Armaty i puszki stosowano powszechnie już od XIII wieku. W zależności od długości, grubości i katu pochylenia lufy rozróżniało się bombardy, haubice, moździerze i armaty. Armatą ostrzeliwuje się na wprost, bombardy haubice i moździerze strzelają pod nieco bardziej stromym kątem. Budowano armaty w każdym możliwym kształcie i każdej możliwej wielkości. W gigantyźmie wsławili się Turcy, ponoć mieli manię budowania coraz większych puszek żeby w końcu zdobyć Konstantynopol. Stworzyli min. "Dardanelles Gun" - czyli 17 tonową, ponad pięciometrową machinę, która mogła wyrzucać kule ważące jakieś 300 kilogramów. W XV wieku. ![]() Ładowanie armat i hakownic trwało wieki, a ich czyszczenie - jeszcze więcej, do tego zanieczyszczenia i kiepsko stolerowane z lufą kule potrafiły doprowadzić do eksplozji. Ponoć w XVII wieku normą było odpalanie armaty poprzez ścieżkę prochu, samemu siedząc w bezpiecznej odległości. Rola broni palnej stopniowo zwiększała się wraz z upływem czasu - wg. Clausewitza w XVIII-XIX wieku rozstrzygnięcie bitew nie wynikało z szarż zwieńczonych walką na bagnety, a z skuteczności uprzedniego ostrzału artyleryjskiego [przynajmniej tak słyszałem ]. W takiej I W.Ś artyleria miała na swoim koncie 70% fragów. RE: Halabarda i szponton, czyli jak się ludzie kiedyś mordowali - Ścierwisław - 15-02-2016 Broń drzewcowa Jeśli w czasach przed karabinem ktoś chciał ulepszyć swoją broń, to sprawdzonym sposobem było zatknięcie jej na długim kiju. Tak powstała broń drzewcowa, która w różnych formach niepodzielnie rządziła polem bitwy od wynalezienia dzidy aż po wyjście z mody walki wręcz. Włócznia to najpowszechniejsza broń na wojenkę od zawsze, przebija nawet KAŁASZNIKOWA. Długi kij ma rozliczne zalety - sięga daleko, bije mocno, zrobić go łatwo i walczyć nim też. Broń drzewcową kończyły najróżniejsze narzędzia, w tak wielu kombinacjach że niemożliwe jest sklasyfikowanie ich wszystkich w ogarnięty sposób, więc nazewnictwo jest dosyć umowne, jeszcze bardziej niż w przypadku mieczy. Szczególnie dotyczy to późnego średniowiecza i renesansu, kiedy rozkwit metalurgii i pancerza motywował produkcję coraz dziwniejszej broni. Oprócz standardowego szpikulca, na kijach chętnie zatykano również: POPRZECZKI, DYSKI I ROZWIDLENIA Broń dźgająca ma tendencję do wbijania się we wroga głębiej niż by się tego chciało, przez co trudno ją potem z niego wydostać. Szczególnie dotyczy to broni drzewcowej, która potrafiła mieć bardzo dużo impetu. Dlatego pod grotem mocowano często różne wystające części, które zahaczały o nieprzebitą część przeciwnika i nie pozwalały broni wbić się głębiej niż trzeba. Oprócz tego służyły do obrony przed wrogą bronią, podobnie jak jelec miecza. Broń z poprzeczką nazywano rohatyną, partyzaną i szpontonem, a taką z dyskiem - szydłem (po germańsku ahlspiess oraz awl pike). ![]() OSTRZA Ostrze poszerza możliwości ataku, ale też dodaje głowicy dodatkowej masy, przez co trudniej nią manewrować i tym samym bronić się oraz celnie dźgać. Broń drzewcową można rozłożyć na całe spektrum specjalizacji od dźgania do rąbania, od pik i włóczni przez halabardy po broń głównie do siekania jak glewie, kosy bojowe czy niektóre billhooki. NAPRAWDĘ WIELKIE OSTRZA Berdysz - wersja rozwojowa (tj. na dłuższym kiju) szerokich toporów, tzw. wikińskich, powstała gdzieś w trakcie średniowiecza. Używana chętnie przez nowożytnych Słowian. Oprócz tego że można nim rąbać na pół ludzi, konie, drzewa i minarety, to może też służyć za kijek do oparcia muszkietu HAKI Hak to szermierskie WD-40 które w każdej sytuacji można jakoś wykorzystać. Oprócz wrogiej broni zahaczano również samego wroga żeby wyprowadzić go z równowagi albo zdjąć z konia. Jako że hak jest słaby w zabijaniu, to dodawano go "na trzeciego" do broni która ma już część do dźgania i do cięcia, albo przynajmniej jedną z tych. Na broń z hakami mówiono gizarma, halabarda, billhook lub fauchard, na glewiach też można je było spotkać. DZIOBY I MŁOTKI Istnieje cała rodzina broni drzewcowej skupionej na złomowaniu bardziej niż przemyśle mięsnym, nazywanej różnie - pollax, młot lucereński, bac de corbin. Od halabardy różni się tym, że była krótsza, zazwyczaj nie dłuższa niż wzrost użytkownika, i służyła do walki indywidualnej między pancernymi wojakami, a nie jako broń szeregowej piechoty. Zakończona była wąskim szpikulcem do wbijania między płyty pancerza, a po bokach miała młotek, topór lub dziób do przebijania pancerzy, podobny do nadziaka. Rodzaj utensyliów miał powiązania z nazewnictwem, pollax skupiał się na toporze, młot lucereński na młotku a bac de corbin na dziobie, ale wiele egzemplarzy trudno jednoznacznie sklasyfikować. Obuch młotka był często rozszczepiony na "koronę" z trzech lub czterech zębów, albo pokryty bolcami jak tłuczek do mięsa. Miało to zapobiec ześlizgiwaniu się głowicy ze zbroi. O niuansach otwierania puszek będzie więcej w odcinku o pancerzach i broni obuchowej. EDIT: MIECZ KONTRA WŁÓCZNIA Niektórzy wielbiciele mieczy argumentują, że przecież broń drzewcowa ma trylion wad i miecz jest lepszy bo wszechstronny, albo szybki, albo coś tam jeszcze. No to ja dodam, że w praktycznej walce włócznia jest jak rapier, tylko dwa razy dłuższy. W momencie kiedy koleś z mieczem nie może nawet marzyć o zarysowaniu włócznika, to ten ma już wolną rękę żeby go dziurawić. Są techniki pozwalające jakoś wyminąć grot, ale rzadko daje się trafić coś oprócz wysuniętej ręki, a złapanie włóczni w połowie żeby ją skrócić naprawdę nie trwa długo ![]() Włócznią można się bronić równie dobrze jak nie lepiej (bo długa) niż mieczem. Drewno, bo drewno, ale nie byle jakie drewno - materiał na drzewce specjalnie wybierano taki, żeby przerąbanie go wymagało niezłego wysiłku. Nawet miecz dwuręczny, czyli wielki sukinsyn który sam przypomina metalową włócznię bardziej niż zwykły miecz, nie miał na tyle siły żeby rąbanie wrogich drzewc było rozsądną opcją, a przecież to jest broń stworzona do walki z pikami, czyli bronią która albo zdoła utrzymać wroga daleko na długość kija, albo nic mu w ogóle nie zrobi. No i włócznia ma jeszcze jedną zaletę - jak ma ją kilkudziesięciu ludzi w formacji, to powstaje las ostrzy, który jest tak świetny, że w pewnym momencie pikinierzy wyparli wszystkie inne formacje piechoty z bronią białą. Większość starożytności i wczesne średniowiecze - ten sam interes, ściana tarcz naszpikowana włóczniami, miecze przy pasie tylko jakby jakiś cwany Cygan z flanki podszedł. Na wojnie za często wygrywa ten, czyj metalowy szpikulec jest na dłuższym kiju. |