Najlepsze i najgorsze odcinki
#1
Tytuł nie kłamie. Temat do gadania o najlepszych i najgorszych, albo może ulubionych i nie znoszonych odcinkach miłościwie nam panującego Serialu.

To ja zacznę:



NAJLEPSZE
Pinkie Apple Pie, za wzór tego czym serial powinien być. Odcinek prosty do bólu, i w sumie o to chodzi. Wszystko leży w wykonaniu. Nie kombinują, fabuła jest szczątkowa, pewnie większość czasu tworzenia tego odcinka polegała na wlewaniu wiadrami ponczu i różowej farby do Flasha dopóki ilość czystej magii nie zdetonowała monitora.

Nah, zbijam się, wszystko jest wymierzone precyzyjnie jak usuwanie robaka z gałki ocznej. TAK SIĘ ROBI DOBRE KRESKÓWKI.

Dobrze rozwija Ponkę i AJ. Jest jeszcze ORZEŁ, oficjalnie najśmieszniejsza rzecz w serialu od zawsze. Piosenka ładna (bo zerżnięta od zespołu punkowego). 10/10 kanonizowałbym Ciężkim Gustawem.

Suited for Success, za wzór czym serial alternatywnie mógłby być. Z takich mniejszych konkretów: pierwszorzędny głos Rary, interakcje postaci, ładna piosenka (tym razem zerżnięta z musicalu), góra błyskotliwych detali. Taka mniej oczywista rzecz - ten odcinek to satyra na pracę wszystkich kreatywnych ludzi od zawsze - grafików, projektantów, scenarzystów i całej reszty, oraz ich klientów którzy zawsze wiedzą lepiej i zawsze chcą większe logo.

The Best Night Ever, najlepszy odcinek otwierający/zamykający, i jak dla mnie jedyny dobry finał sezonu dnia 3 listopada anno domini 2015. Polega na tym że przez cały odcinek kucyki kompletnie zawalają wszystkie swoje galowe marzenia, jest wielki i napompowany, Fluttershy uwalnia w nim wewnętrzną sukę. Kończy się cynicznym morałem zamiast deux ex siła przyjaźni, miłości czy inne magiczne fajerwerki. I jest bardzo kucykowy, bajkowy, magiczny do krwi.

[Obrazek: 212855__safe_derp_out+of+context_the+bes...s_durr.png]
[obrazek przełamujący ścianę tekstu]

Rozwija wszystkie postaci jednocześnie, nawet Celestię, każdą na jej własny sposób. Opiera się na starych schematach bajek o księżniczkach, ale (zamiast odtwarzać ten sam zużyty motyw raz enty nie dodając nic od siebie) używa znanych klisz żeby odpalić własną fabułę i przy okazji je wyśmiać. Ma też ładną piosenkę (zerżniętą z musicalu, a jakże).

I robi to wszystko w 20 minut.



Lesson Zero, bo jest... specjalny. Chytra, ostra, inteligentna rzecz co pozbyła się całego infantylizmu niczym majster ścierający pył z mordy. Twilight ma paranoję i OCD, dla mnie to od razu podwaja ciekawość tej postaci. SKAZY SĄ MĄDRE, SKAZY SĄ PIĘKNE. Odcinek ma też wybuch i MMA Fluttershy. I nadal jest bajką o uroczych kucykach.

Party of One i Friend in Deed, bo zmieniły Ponkę z samobieżnej książki z dowcipami w złożoną postać i zrobiły to w 40 minut.

Friendship is Magic część I za mistrzowską ekspozycję.

Poza tym Too Many Pinkie Pies, Castlemania, Filli Vanilli, Ticket Master, Castle Sweet Castle, Feeling Pinkie Keen, Sleepless in Ponyville... można tak wymieniać.

 [Obrazek: 203086__safe_twilight+sparkle_applejack_...er+ocd.png]
[mury same się nie przełamią]



NAJGORSZE
Spike at Your Service, odcinek na motywie przeżutym przez niezliczone kreskówki, oparty w całości na wywindowanej do wyższych sfer niebieskich głupocie Spike'a, wziętej z rzyci, z fabułą popychaną przez niedorzeczne zdarzenia, również wzięte z rzyci. Do tego wskrzesił pomysł drewnianych wilków. W CGI. Najgorszy odcinek serialu, 0/10 taranowałbym samolotem.

Magical Mystery Cure, bo zmarnował alikoronację. To największe wydarzenie w serialu. Mogli POWINNI zrobić z tego dwuczęściowy odcinek wykładany platyną i jęzorami świętych, zamiast tego skleili na szybko takie sobie byle co. Założenia trą o wszystko co wiadomo o tyłkotatuażach z siłą szlifierki do diamentów, przemiana odgrzana w mikrofali jak trzeciorzędny kebab, cały patos odcinek wciska nagle i na siłę zamiast budować go stopniowo jak Freytag przykazał. Pół odcinka zapchane piosenkami, które w sumie nie są wcale brzydkie, ale nie mają wiele charakteru. Trudno winić Ingrama bo miał tylko tydzień na napisanie wszystkich.

Największy zmarnowany potencjał, 0/10 wysłałbym do obozu.

Rainbow Falls, nie chce mi się wymieniać co było w nim źle, bo a) musiałbym zmusić się do oglądania tego jeszcze raz i b) po liście błędów dałoby się przespacerować do Asgardu i z powrotem.

Nagrody poniżenia dla Somepony to Watch Over Me, It Ain't Easy Being Breezies, Baby Cakes i Dragon Quest za bycie wkurzającymi. Obiektywność intensyfikuje się.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Seluna(+1)
#2
Będzie krótko, bo nie chce mi się teraz rozpisywać w tego typu rzeczach.

Generalnie jak wie większość ludzi, stosuję binarną skalę oceniania odcinków:
0 – Nie ma Dash, do kitu
1 – Jest Rymbułk, 9\11 i znaczek jakości.

Oczywiście istnieją odcinki, które podobają mi się mimo jej braku, ale skoro podoba mi się jakiś odcinek bez Rymbułk, to oznacza że istnieje reguła, że lubię odcinki z Rymbułk.
Tyle logiki.




[Obrazek: 587214__safe_fluttershy_animated_screenc...s04e14.gif]

THE BEST NIGHT EVER – dwadzieścia parę minut, 6 przyjaciółek, 6 różnych celów, jedna gala. Brzmi jak scenariusz filmu Tarantino i jest równie genialne. Chyba jedyny dobry finał jaki naprawdę zapada w pamięć i naprawdę trudno wyobrazić sobie lepszy - chyba że ktoś wykorzysta, w końcu, Discorda.

Ticket master - Ten odcinek docelowo miał niecałe dziesięć minut fabuły, ale przedłużono go do standardowej długości. Z tego powodu mamy tam całą masę tego, co w poniakach jest najlepsze - CHARAKTERÓW.

(...24 wymienione epizody później)

Lesson Zero – dużo tutaj chyba nie powiem, c' nie? Twilight dostaje obłędu, a na końcu jest morał.

Filli vanilli – ciepłe, fajne, ciekawe, dużo muzyki (lubię muzykę, jestem głuchy), zabawne, bardzo dobra Fluttershy i fenomenalny Big Mac.

Testing, testing, 1, 2, 3 – Jest Rymbułk. Jest zabawnie. Jest DOBRZE.



Nie wiem czy jest sens wymieniać wszystkie dobre odcinki, bo musiałbym zajrzeć do swojego HORSEPOWER (excel z ocenami odcinków, dobra rzecz) i raczej nic by z tego nie wynikło - więc lepiej będzie wymienić cechy dobrego odcinka.

Ale to innym razem.

I to by nie było na tyle.
Odpowiedz
#3
Jeśli chodzi o ciekawe odcinki to lubię oprócz tych wskazanych wyżej jeszcze Green Isn't Your Color - za to, że Flutterka nie była tylko uciekającą przed jakimkolwiek spojrzeniem mimozą, tylko miała w sobie jakiś charakter i odrobinę tej pewności siebie. Oprócz tego przedstawiał zagmatwany problem tajemnic i jego proste rozwiązanie - szczerość. Plus wątek poboczny Twilight, która nie mogła wytrzymać z tajemnicami  Rarci i Drżypłoszki, a także Spike'a. Jedynie Pinkie nieco irytowała.
W ogóle duet Rarity-Fluttershy wspaniale się prezentował podczas I sezonu - dwie kobitki spotykające się przy babskich rzeczach. Niestety, po pierwszym sezonie ten motyw został porzucony i dzisiaj już jest prawie zupełnie zapomniany wśród scenarzystów.
Fajnych odcinków jest oczywiście dużo więcej, ale trudno mi wskazać jakiekolwiek najlepsze.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Irwin(+1)





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Silnik Mybb   MasterStyle By Wojtas (Krugerz)
Polskie tłumaczenie     Mybboard.pl