09-04-2016, 13:40
Taa, ja też byłem napalony na Driftera od dłuższego czasu, ale liczne rozczarowania kickstarterowe kazały mi myśleć, że i w tym wypadku będzie podobnie. Niestety, nie myliłem się.
Połowy rzeczy, które były zapowiadane w kampanii, w ogóle w grze nie ma, BO NIE. Gra działa w 30 klatkach na sekundę, co jeszcze byłoby zrozumiałe, bo robili ją w Game Makerze, ale do tego jeszcze ma SPADKI PŁYNNOŚCI (po patchu chyba już nie ma). Grafika to pixelshit, co jest plagą w grach "niezależnych", ale przynajmniej wygląda tak, jak zapowiadali, więc nie mogę mieć pretensji. Muzyka jest w porządku.
Żeby nie było - pomimo tylu wad, nie jest to najgorsza indie gra na rynku, przeciwnie, warto w nią zagrać, ale na pewno nie za 20 €.
W Transistora włożono przynajmniej trochę serca i nie można go przejść w 4 godziny.
Ale żeby nie narzekać jak smętny penis, dodam coś związanego z tematem.
Jako że jestem jedną z 200. osób w Polsce z New 3DSem, a w coś trzeba grać, kupiłem Hyrule Warriors: Legends, czyli coś jak Dynasty Warriors, ale w świecie Zeldy. Rozgrywka polega na siekaniu setek (przechodzących nawet w tysiące) przeciwników za pomocą rozmaitych kombosów, magicznych kombinacji i tym podobnych, zdobywaniu baz i pomaganiu własnej armii w walce z przeciwnikiem. Ku mojemu zaskoczeniu gra nie jest banalna. Bezmyślnym młóceniem wrogów jak kombajn zboże nie wygra się misji, trzeba zwracać szczególną uwagę na cele, bo z jednej strony twoja główna baza jest atakowana, idź i pomóż, ale z drugiej strony wielki smok atakuje kapitana twojej straży, leć jemu pomóc, bo armia traci morale; co z tego, że pomimo kilku postaci na polu walki, pomiędzy którymi możesz się przełączać, nie rozdwoisz się i musisz wybrać ważniejszy w danym momencie cel. Skopałeś sprawę i przegrałeś? Nic nie szkodzi, są punkty autozapisu, możesz spróbować jeszcze raz. Ale co to? Zapisało ci w takim miejscu, że i tak nie zdążysz obronić zamku? Zawsze możesz zacząć jeszcze raz i MĘCZYĆ SIĘ KOLEJNE 40 MINUT AAARGHHHHHH
Ale za piątym razem przeszedłem, bo nauczyłem się przebiegu misji niemal na pamięć.
Pomimo nieentuzjastycznych recenzji o średniej na poziomie 7/10, gra się naprawdę fajnie, ale tylko (podkreślam TYLKO) jeśli masz New 3DSa, bo na starszych modelach gra klatkuje jak cholera i nawet nie warto. Tak po dwie/trzy godziny dziennie gra się naprawdę przyjemnie, bez znużenia, bo postaci i kombosów jest sporo i jest się czego uczyć. A poza trybem fabularnym jest jeszcze Adventure Mode (i jeszcze jakiś trzeci tryb, nie pamiętam) i jego dziesiątki misji, więc gra powinna starczyć na długo.
A w czerwcu nowy Monster Hunter i setki godzin spędzone na polowaniu
Połowy rzeczy, które były zapowiadane w kampanii, w ogóle w grze nie ma, BO NIE. Gra działa w 30 klatkach na sekundę, co jeszcze byłoby zrozumiałe, bo robili ją w Game Makerze, ale do tego jeszcze ma SPADKI PŁYNNOŚCI (po patchu chyba już nie ma). Grafika to pixelshit, co jest plagą w grach "niezależnych", ale przynajmniej wygląda tak, jak zapowiadali, więc nie mogę mieć pretensji. Muzyka jest w porządku.
Żeby nie było - pomimo tylu wad, nie jest to najgorsza indie gra na rynku, przeciwnie, warto w nią zagrać, ale na pewno nie za 20 €.
(09-04-2016, 11:44)Irwin napisał(a): Odrobinę kojarzy mi się z fenomenalnym Transistor, ale wydaje się znacznie lepsze.
W Transistora włożono przynajmniej trochę serca i nie można go przejść w 4 godziny.
Ale żeby nie narzekać jak smętny penis, dodam coś związanego z tematem.
Jako że jestem jedną z 200. osób w Polsce z New 3DSem, a w coś trzeba grać, kupiłem Hyrule Warriors: Legends, czyli coś jak Dynasty Warriors, ale w świecie Zeldy. Rozgrywka polega na siekaniu setek (przechodzących nawet w tysiące) przeciwników za pomocą rozmaitych kombosów, magicznych kombinacji i tym podobnych, zdobywaniu baz i pomaganiu własnej armii w walce z przeciwnikiem. Ku mojemu zaskoczeniu gra nie jest banalna. Bezmyślnym młóceniem wrogów jak kombajn zboże nie wygra się misji, trzeba zwracać szczególną uwagę na cele, bo z jednej strony twoja główna baza jest atakowana, idź i pomóż, ale z drugiej strony wielki smok atakuje kapitana twojej straży, leć jemu pomóc, bo armia traci morale; co z tego, że pomimo kilku postaci na polu walki, pomiędzy którymi możesz się przełączać, nie rozdwoisz się i musisz wybrać ważniejszy w danym momencie cel. Skopałeś sprawę i przegrałeś? Nic nie szkodzi, są punkty autozapisu, możesz spróbować jeszcze raz. Ale co to? Zapisało ci w takim miejscu, że i tak nie zdążysz obronić zamku? Zawsze możesz zacząć jeszcze raz i MĘCZYĆ SIĘ KOLEJNE 40 MINUT AAARGHHHHHH
Ale za piątym razem przeszedłem, bo nauczyłem się przebiegu misji niemal na pamięć.
Pomimo nieentuzjastycznych recenzji o średniej na poziomie 7/10, gra się naprawdę fajnie, ale tylko (podkreślam TYLKO) jeśli masz New 3DSa, bo na starszych modelach gra klatkuje jak cholera i nawet nie warto. Tak po dwie/trzy godziny dziennie gra się naprawdę przyjemnie, bez znużenia, bo postaci i kombosów jest sporo i jest się czego uczyć. A poza trybem fabularnym jest jeszcze Adventure Mode (i jeszcze jakiś trzeci tryb, nie pamiętam) i jego dziesiątki misji, więc gra powinna starczyć na długo.
A w czerwcu nowy Monster Hunter i setki godzin spędzone na polowaniu
