09-11-2015, 23:55
Pesa jest jak broniaczowy fandom.
W fandomie są kompletni idioci, są wnerwiający poszukiwacze atencji i są tacy, których da się jakoś tolerować. Jak wszędzie.
Pesa produkuje takie pojazdy, które rozpadają się zaraz po opuszczeniu murów zakładu, i takie, które prawie bez serwisu jeżdżą bezproblemowo wiele lat. Są takie, w których na siedzenie trudniej się wcisnąć niż w Ryanairze, i takie, gdzie osoba mojej postury jest w stanie rozwalić się, zasnąć i zostać okradziona. Jak każdy producent, zwłaszcza o tak krótkiej historii produkcji (firma powstała na bazie zakładów naprawczych o wieloletniej tradycji, o których jednak trudno powiedzieć, żeby coś produkowały).
Bygdoski zakład ma na koncie SA106, SA103, EN81, ED59 i ED74, ale też samobieżną salonkę 610M dla kolei ukraińskich (polecam rzucić okiem, jeśli ktoś nie jest w stanie uwierzyć, że z tej firmy jest w stanie wyjść coś dobrego). Robi linki, elfy i przyciasne piętrusy. Swingi, które z powodu niedoróbek musiały nierzadko wracać do zakładu, i jazzy, których dostawa z tego samego powodu spóźniła się o kilka miesięcy.
A ostatnio nabrał zamówień jak durny i nie wyrabia się z produkcją, co może skończyć się potężnymi karami finansowymi. A wprawdzie nowy rząd w swej retoryce niezwykle silnie akcentuje znaczenie polskiego kapitału, ale pozwolę sobie przypomnieć, że poprzedni rząd tej partii był bodaj czy nie jednym z bardziej liberalnych gospodarczo w historii III RP, więc cholera wie, czy w razie czego wspomoże Pesę jakimś zastrzykiem gotówki, czy też pozwoli jej spektakularnie zaliczyć glebę i nie będzie po niej płakał. Przyszłość pokaże.
Co do produktów: dart da się znieść (jego masa mnie serdecznie wali), ED74 to tramwaj dla połączenia Warszawa-Łódź, który ktoś puścił na linie dalekobieżne, elfy dają radę, w szynobusach wszystko zależy od zamawiającego (dziękuję za układ siedzeń 2+3, drogie województwo wielkopolskie), EN81 to tramwaj na swoim miejscu, a pociągi dla WKD mają klockowe hamulce kompozytowe, co sprawiałoby wiele problemów, gdyby nie to, że i tak zasadnicze hamowanie jest w nich elektrodynamiczne. Tramwaje dla Warszawy nieźle się sprawdzają na wysokiej jakości, często szlifowanych torowiskach, a twisty dla Wrocławia są w tym mieście w swoim żywiole. No i są bardzo ładne, zwłaszcza po zmroku.
W fandomie są kompletni idioci, są wnerwiający poszukiwacze atencji i są tacy, których da się jakoś tolerować. Jak wszędzie.
Pesa produkuje takie pojazdy, które rozpadają się zaraz po opuszczeniu murów zakładu, i takie, które prawie bez serwisu jeżdżą bezproblemowo wiele lat. Są takie, w których na siedzenie trudniej się wcisnąć niż w Ryanairze, i takie, gdzie osoba mojej postury jest w stanie rozwalić się, zasnąć i zostać okradziona. Jak każdy producent, zwłaszcza o tak krótkiej historii produkcji (firma powstała na bazie zakładów naprawczych o wieloletniej tradycji, o których jednak trudno powiedzieć, żeby coś produkowały).
Bygdoski zakład ma na koncie SA106, SA103, EN81, ED59 i ED74, ale też samobieżną salonkę 610M dla kolei ukraińskich (polecam rzucić okiem, jeśli ktoś nie jest w stanie uwierzyć, że z tej firmy jest w stanie wyjść coś dobrego). Robi linki, elfy i przyciasne piętrusy. Swingi, które z powodu niedoróbek musiały nierzadko wracać do zakładu, i jazzy, których dostawa z tego samego powodu spóźniła się o kilka miesięcy.
A ostatnio nabrał zamówień jak durny i nie wyrabia się z produkcją, co może skończyć się potężnymi karami finansowymi. A wprawdzie nowy rząd w swej retoryce niezwykle silnie akcentuje znaczenie polskiego kapitału, ale pozwolę sobie przypomnieć, że poprzedni rząd tej partii był bodaj czy nie jednym z bardziej liberalnych gospodarczo w historii III RP, więc cholera wie, czy w razie czego wspomoże Pesę jakimś zastrzykiem gotówki, czy też pozwoli jej spektakularnie zaliczyć glebę i nie będzie po niej płakał. Przyszłość pokaże.
Co do produktów: dart da się znieść (jego masa mnie serdecznie wali), ED74 to tramwaj dla połączenia Warszawa-Łódź, który ktoś puścił na linie dalekobieżne, elfy dają radę, w szynobusach wszystko zależy od zamawiającego (dziękuję za układ siedzeń 2+3, drogie województwo wielkopolskie), EN81 to tramwaj na swoim miejscu, a pociągi dla WKD mają klockowe hamulce kompozytowe, co sprawiałoby wiele problemów, gdyby nie to, że i tak zasadnicze hamowanie jest w nich elektrodynamiczne. Tramwaje dla Warszawy nieźle się sprawdzają na wysokiej jakości, często szlifowanych torowiskach, a twisty dla Wrocławia są w tym mieście w swoim żywiole. No i są bardzo ładne, zwłaszcza po zmroku.
Pam-ta-ta-tam! - Konstal 105Na o powyższej wypowiedzi.
Jestem zwolennikiem linii 326 oraz przegubów na niej!
Jestem zwolennikiem linii 326 oraz przegubów na niej!