10-01-2016, 21:29
Kylo Ren był śmieszny. I dobrze, bo nie chcę powtórki z groźnego Greivousa, który pierdnięciem mógł zabić mistrza jedi. Otrzymaliśmy postać emocjonalną (emo, hehe), nieprzekonaną do tego wszystkiego, nieco zagubioną. Przypominam, że w 2017 będzie kolejna część, więc nie należy Rena oceniać po epizodzie, w którym dopiero go poznajemy. Vader też nie był jakiś imponujący w A New Hope. Jeśli pokazalibyśmy epizod IV komuś, kto wcześniej oglądał nowsze części, nie byłby pod wrażeniem. Walka Vader vs Obi Wan była wręcz prymitywna w porównaniu do finału The Phantom Menace czy III części. Dlatego też myślę, że ocenianie postaci Adama Drivera jedynie po tej części to błąd. Owszem, Kylo to jest pizda. I nie ma tu co dyskutować. Ale przed nim w domyśle jeszcze dwa odcinki, w których to będzie już doświadczonym mrocznym jedi, a jego walki będą lepsze.
Walki nie mogły być lepsze. Kto walczył? Ciężko poraniony mroczny jedi, szturmowiec po elementarnym szkoleniu i kobieta, która przyzwyczajona była do walenia po łbie metalowym kijem, a nie mieczem świetlnym.
Walki nie mogły być lepsze. Kto walczył? Ciężko poraniony mroczny jedi, szturmowiec po elementarnym szkoleniu i kobieta, która przyzwyczajona była do walenia po łbie metalowym kijem, a nie mieczem świetlnym.
Celestia was never on your side...