*) Na spotkanie spóźniłem się godzinę, więc nie wiem jak sprawnie poszła akredytacja. Podobno bardzo dobrze.
*) Mam wrażenie, że część ciekawych rzeczy była w tym samym, czasie i że były “dziury” kiedy akurat nic mnie nie interesowało, ale to raczej standard.
*) Kilka atrakcji zostało przeniesionych lub odwołanych, ale tak też jest zawsze.
*) Było sporo mniej ludzi niż się spodziewałem; może dlatego, że Elbląski zjazd był tylko dwa tygodnie wcześniej i część ludzi (w tym ja) wybrało sobie jeden albo drugi.
*) Było wyjątkowo dużo miejsca i dużo sal. Przez to mimo ponad 250 obecnych często zastanawiałem się “gdzie są wszyscy?”
*) Na identyfikatorach znowu były za małe nicki i znowu tylko z jednej strony, przez co ciężko było przeczytać z kim aktualnie rozmawiam bez brania identyfikatora do ręki. Zresztą na te identyfikatory narzekam po każdym zjeździe.
*) Kartki z planem prze pomyłkę wyszły wielkości ściągawki. Do tego były zaprojektowane w kolorze, a wydrukowane w odcieniach szarości. No, ale od biedy coś tam się dało przeczytać i przy salach wisiały plany.
*) Tradycyjnie, wszystko co złe to wina Wlocza.
*) Koszulki wyszły fajnie. Aż trochę żałuję że nie kupiłem, ale nie widziałem ich na żadnym stoisku.
*) Było trochę daleko do sklepów i jadłodajni, ale to też stały problem.
*) Spidi miał fajny kapelusz, przez co był rozpoznawalny z daleka.
*) To by było mniej-więcej tyle narzekania, tak ogólnie cieszę się że poszedłem.
W tym roku postanowiłem zostać organizatorem. Pierwszą z moich atrakcji miał być teatrzyk kukiełkowy
“A Hell of a Time” w wersji angielskiej. Początkowo dostałem z przydziału salę Draconequsa o 9 rano w niedzielę. Wbrew temu co mówi informator, sala Draconequsa była mniejsza od pozostałych (sporo mniejsza np. od sali Pegaza). Do tego była na uboczu, gdzie mało komu chciało się zaglądać. No i w niedzielę rano w sali Alikorna były ciekawe atrakcje. Poza tym sala Draconequsa była sypialnią i zaczęlibyśmy najwcześniej o 10, bo przecież trzeba by było jeszcze ustawić scenę i wszystko ogarnąć. Czyli nawet gdyby teatrzyk się odbył, to byłyby z tym trudności i przyszłoby mało osób.
Nie udało mi się jednak znaleźć dostatecznie dużo aktorek głosowych, a musiałem na tydzień wcześniej powiedzieć czy jestem na pewno do tego gotowy. Poza tymi Lifyen tak wyprowadziła mnie z równowagi, że na jakiś czas odechciało mi się rozmawiać z kobietami. Przygotowałem jednak scenę, postacie i rekwizyty i ustawiłem to w sali Draconequsa pomiędzy 15 i 17 w sobotę. Po złożeniu tło Damiana wygadało nawet przyzwoicie. W ten sposób przetestowałem sobie “technologię”, wiem co jest dostatecznie dobrze, co jest do poprawy, ile zajmuje złożenie sceny (około 1h i przydałaby się do tego dodatkowa para rąk). Pokazałem to też kilku ważnym osobom, żeby udowodnić, że poważnie potraktowałem przygotowania. Powinienem był to chyba zrobić na jakimś korytarzu albo w bardziej uczęszczanej sali i zostawić na dłużej, żeby więcej ludzi to widziało. No nic, w galerii są zdjęcia i nie wszystko stracone; możliwe że albo spróbuję to zrobić na innym zjeździe albo dostanę od kogoś sztukę po Polsku i wystawimy ją.
Link do wątku teatrzyku, gdzie opisałem wnioski z testów:
http://pone.net.pl/showthread.php?tid=261
Drugą moją atrakcją była gra planszowa
Parasprite Panic.
http://paraspritecharmer.deviantart.com/gallery/ Przygotowałem 6 zestawów. Początkowo zostałem wrzucony do sali Pegaza, równolegle z Kalamburami i Turniejem Appielie. Dawanie atrakcji, która wymaga ciszy i skupienia w jednej sali z głośnymi konkursami to zły pomysł, tym bardziej, że było wyjątkowo dużo sal, przez co były częściowo wolne. Koniec końców zaproponowałem, że skoro nie ma teatrzyku, to Parasprite Panic można przenieść na niedzielę na 9 do sali Draconequsa. Problem w tym, że to było rano, równolegle z ważnymi atrakcjami i w sali na uboczu. Rozstawiłem 3 plansze, ale przyszło tylko 5 osób. Zagraliśmy dwa razy i za drugim razem udało się wygrać. Później dałem na aukcję mój najlepszy (i niestety jedyny w pełni kolorowy, bo jestem głupi i chciałem zaoszczędzić) zestaw do PP, ale nikt nie chciał dać za niego więcej niż 35 PLN, więc się wkurzyłem, podbiłem cenę do 50 PLN i go odkupiłem. Planowałem, że na moją atrakcję “granie w Parasprite Panic” przyjdzie więcej ludzi i się zainteresują tą grą. Szkoda, że chociaż w czasie aukcji nie wzięli mnie, żebym sam opowiedział o tej grze i ją pokazał. Arpegius stwierdził, że powinienem był sam się wprosić na scenę, ale zanim sam podjąłem taką decyzję, już było za późno. Ponieważ mam więcej zestawów PP niż potrzebuję, to dałem jeden Trójmiastu i jeden Krakowowi. Niech sobie pograją.
TL;DR: Na ilość wysiłku jaką włożyłem w przygotowania do moich atrakcji, nie było z tego praktycznie żadnych korzyści.
ATRAKCJE na których byłem:
“Kora Kosicka o projektowaniu postaci” - Pani, która pracuje dla Hasbro, opowiadała o tym jak wygląda proces od koncepcji postaci w scenariuszu do wersji którą dostają animatorzy. To było dosyć ciekawe dla osób które rysują lub interesują się samym procesem “od pomysłu do odecinka”.
Na chwilę wszedłem na
Karaoke i Julia Kołakowska-Bytner (pani w niebieskiej sukience podkładająca polski głos pod Pinkie Pie) zaśpiewała z nami “Smile” i rozdała nam cukierki.
“Warsztaty koduj z Flutterką” - Składały się z dwóch części. W pierwszej była dobrze przygotowana prezentacja o tym z czego składają się gry, jakich błędów nie popełniać przy projektowaniu gier i tym podobne. W drugiej części był pokaz jak używać silnika Unity, ale wyszedłem, bo i tak nie widziałem tych małych literek. Później Arpegius chciał mnie wciągnąć w pisanie jakiejś gry. Na razie żaden z nas nie wie co to za gra, ustaliliśmy tylko, że żadnemu z nas się nie chce.
Jeśli ktoś chce się pośmiać, tu jest link do “No Twinkie Database” - strony opisującej błędy projektowe w grach komputerowych.
http://www.designersnotebook.com/Design_...tabase.htm
“Szczyt Fanfikowy” - Wszedłem tam tak gdzieś w środku rozmowy. Przekrzykiwało się trzech ludzi, czasami mówiąc jednocześnie i prawie nie dopuszczając nikogo innego do głosu. Rozmawiali o fanfikach i wszystkim dookoła tego tematu, np. jakie motywy w nich nie występują, jak powinna być zbudowana broń dla kuca (Overmare studios ma post na ten temat
http://theovermare.com/blog/2015/03/bang-bang-bang ), że antagonista powinien mieć sensowne (dla niego) powody dla których robi to co robi i tak dalej. Od siebie dodam, że jak ktoś myśli o napisaniu fanfika, to mógłby rozważyć napisanie sztuki teatralnej lub modułu z przygodą do któregoś kucykowego RPG, bo jest poważny niedobór.
Ponieważ w niedzielę rano miałem robić Parasprite Panic, to poszedłem spać o północy i nocne atrakcje mnie ominęły. Spałem w sali Draconequsa. Do rana cała podłoga była pokryta ludźmi, ale generalnie było cicho i spokojnie. To że ta sala była mała i na uboczu było w tym wypadku zaletą.
“Science is Magic” - Tak jak kiedyś pokazy walki bronią białą fluttersławii, ta atrakcja nie miała nic wspólnego z kucykami. Mimo to jak dla mnie była najfajniejszymi dwoma godzinami na konwencie. Częściowo robiłem tam za asystenta. Prot, fizyk z Muzeum Marii Curie Skłodowskiej pokazał kilka widowiskowych eksperymentów. Między innymi:
*) Sprężone powietrze w puszcze to nie jest powietrze. Można go używać jako miotacza ognia (przydatne np. na gniazda os) lub do szybkiego schładzania, np. żeby gorący klej z pistoletu szybko stwardniał.
*) Bańki mydlane z innych gazów niż powietrze mają ciekawe właściwości. Np. takie zrobione z gazu do zapalniczek można wsiąść do ręki i podpalić, bez ryzyka poparzenia.
*) Napięcie powierzchniowe może przesunąć patyk, jeśli ten tworzy jedną ze ścian bańki mydlanej.
*) Podgrzewając magnes do temperatury Curie można go trwale rozmagnesować (czyli popsuć).
*) Na powierzchni falującej wody mogą utrzymywać się nie tylko bąbelki, ale też krople
*) Nałożenie na siebie fal sinusoidalnych o zbliżonej częstotliwości tworzy przebieg wolnej sinusoidy nałożonej na szybką, lub inaczej
sin(a) + sin(a + b) = 2*cos(b/2)*sin(a + b/2)
To jest wykorzystywane np. w syrenach alarmowych, gdzie a >> b.
*) Kładąc miskę wody na głośniku można wytworzyć falę stojącą.
https://dl.dropboxusercontent.com/u/7128...I_6426.AVI
*) Strumień gazu do zapalniczek rzuca cień podobny do wody ze szlaufa. W płomieniu w środku jest sadza, która rzuca cień.
*) Dyfuzja jest znacznie szybsza w ciepłej wodzie.
*) Metalowa siatka zatrzymuje płomień, ale tylko dopóki się za bardzo nie nagrzeje.
*) Z plastikowej butelki i denaturatu można zrobić rakietę. (Patrz: Dodatek A)
Niestety w środku pokazu poszliśmy puszczać rakietę na zewnątrz i prawie nikt nie wrócił na drugą część i nie było tam też kamery.
“Aukcja charytatywna” - Prawie nikt nie chciał nic kupować, a rzeczy sprzedawały się tanio. Sam kupiłem obrazek Cadence za 15 PLN oraz mój najlepszy zestaw do Parasprite Panic, który sam dałem na aukcję, za 50 PLN, bo stwierdziłem że sam za mniej niż stówę bym go nie sprzedał, a ktoś dawał za niego 35 PLN.
Jadąc na konwent nie spotkałem żadnej policji, a wracając koło stadionu widziałem jakieś wojskowe ciężarówki, samolot i barierki. Szczyt NATO chyba nam nie przeszkodził.
UWAGI:
*) Kamerzysta powinien był mieć 1-2 pomocników od obsługi i ustawiania kamer. Na Parasprite Panic miałem kamerę, ale nie wiedziałem jak to ustrojstwo włączyć, a nie chciałem się bawić i np. czegoś skasować.
*) Ulotki powinny być projektowane ALBO do druku w kolorze ALBO do druku czarno-białego. Wydrukowanie kolorowej ulotki w odcieniach szarości sprawia, że wszystko jest szare na szarym tle, kontrast jest kiepski i źle się to czyta.
*) Na wejściówce najważniejszy jest nick i powinien być dużymi literami z obu stron.
*) Na stronie konwentu prawie nic nie było poza ogólnikami i rejestracją. Dalibyście albo potrzebne informacje albo chociaż link do forum dużymi literami.
*) Pomocnicy mogliby chodzić po korytarzach i ogłaszać atrakcje.
*) Przydałyby się dłuższe opisy atrakcji.
*) Taki dokument, jak kiedyś napisał Linds “jak dojechać pod stadion Legii” to przesada, ale jakaś mapa z zaznaczonym konwentem, sklepami i jedzeniem by się przydała. Do tego może dojazdy, chociaż od tego jest jakdojade.pl. Gdybym miał czas, to powinienem był kilka dni wcześniej jechać na zwiady.
ZDJĘCIA
https://drive.google.com/folderview?id=0...sp=sharing
DODATEK A: Rakieta na eksplodującą mieszankę powietrza i alkoholu.
0) Ta rakieta działa na zasadzie eksplozji gazu, wzrostu temperatury i przez to ciśnienia (zgodnie z wzorem pV = nRT) i wylotu gorących gazów przez dyszę z tyłu, przez co rakieta musi lecieć do przodu zgodnie z prawami Newtona. Problemy, to dobranie odpowiednio dużej dyszy, żeby mieszanka się zapaliła po przyłożeniu zapalniczki i płomień "wszedł" do środka, dobranie odpowiednio małej dyszy, żeby w środku dłużej było wysokie ciśnienie i prędkość wylotu gazów była jak największa (to zwiększa siłę działająca na rakietę), ale żeby butelka się nie rozerwała. Osobny problem, to dobranie składu mieszanki.
1) Ile moli powietrza potrzeba do spalenia 1 mola alkoholu.
C2H5OH + 3O2 -> 2CO2 + 3H2O
Czyli do pełnego spalenia 1 mola etanolu potrzeba 3 moli tlenu. Ponieważ powietrze ma około 20% tlenu, to na 1 mol alkoholu potrzeba 3/0.2 = 15 moli powietrza. Nie wiem jaki jest tutaj zakres tolerancji, ale oczywiscie jeśli będzie za mało tlenu lub za mało paliwa, to nie wybuchnie.
2) Ile moli jest w 0.5l butelce?
W temperaturze około 25 stopni i normalnym ciśnieniu 1 mol zajmuje 24.5 litra, więc w półlitrowej butelce mamy 0.5/24.5 = 0.02 mola gazu.
3) Ile moli alkoholu?
Ponieważ powinno być 15 częsci powietrza na 1 część alkoholu, to potrzeba 0.02 / 16 = 0.0013 mola etanolu.
4) Ile gramów alkoholu?
Mnozymy przez 46 g / mol i mamy: 0.06 g
5) Jaka to objętość?
Przyjmując że denaturat to prawie czysty alkohol mamy gęstość 0.8 g/cm^3, czyli dostajemy 0.075 ml = 75 ul lub inaczej szećnian o boku 4.2 mm lub 1 duża kropla.
![[Obrazek: krople01.jpg]](http://www.papugi.dt.pl/PCI/images/artykuly/krople01.jpg)
Wniosek: Wersja którą uruchomilismy na początku działała najlepiej, bo było tam tylko kilka kropli alkoholu. Nawet biorąc pod uwagę, że nie wszystko odparowało i część uciekła przez dyszę przed podpaleniem (alkohol jest cięższy od powietrza), skład mieszanki był odpowiedni i nastąpił wybuch. W późniejszych wersjach było za mało powietrza i albo to się wcale nie chciało zapalić albo mieliśmy mały miotacz ognia.
Zamiast alkoholu można by użyć mieszanki piorunującej, która powstaje przy elektrolizie wody (i automatycznie ma właściwe proporcje), ale to by długo trwało.