Muzyka naszych czasów
#1
Jak pewnie wiecie często słyszy się, iż muzyka naszych czasów jest słaba. Moim zdaniem - jeśli mówimy o najpopularniejszych utworach - jest to prawda. Taki Bieber to nic przy Lenonie, a o polskim Donatanie i jego teledysku w którym "nie ma podtekstów" (ta, jasne) wolę nie wspominać. Można pocieszyć się tylko tym, że oni wszyscy wypadają lepiej niż mężczyzna udający kobietę z brodą na eurowizji.

Nie jest jednakże tak źle - nie jesteśmy na nich skazani. Istnieje wielu niezależnych twórców. Moi ulubieni to twórcy ścieżki dźwiękowej gry Twisted Insurrection (https://www.youtube.com/playlist?list=PL...AD63C87D1A - polecam i grę i utwory) oraz TheDashDub. Zawsze również można odświeżyć sobie coś starego - np. Lombard, albo to: https://www.youtube.com/watch?v=OqUD7LO2gYI.
Odpowiedz
#2
Myślę, że najlepiej wypowiedzieliby się w tym temacie @Mordoklapow @Ścierwisław :>.

Generalnie muzyka naszych czasów jest świetna, bo internet i komputery dają gigantyczne możliwości w dziedzinie obróbki dźwięku - gdzie kiedyś wynajęcie studia kosztowało gigantyczne pieniądze, a nawet mając studio i dźwiękowca trzeba było posiadać sporą wiedzę. No i nie zapomnijmy o muzyce elektronicznej, każda osoba może ściągnąć Fruity loopsa i zrobić fanpage "imięnazwisko DJ music" :>.
Odpowiedz
#3
"W muzyce wszystko już było." - Wojciech Mann, dziennikarz muzyczny

I według mnie pan Mann ma 100% racji. Gdy dziś patrzę się na jakiś utwór, myślę sobie "Przecież to mogło powstać w '71.". Generalnie nie ma już białych plam na mapie muzyki i to jest przykre. Owszem, nie narzekam na jakość nowych wydawnictw. Rok 2015 przyniósł "trochę" naprawdę bardzo dobrych płyt (wspomnieć mogę choćby o albumie "Meliora" zespołu Ghost). To mnie niezmiernie cieszy. Niestety przygotowany już jestem na to, że gatunki muzyki zostały dogłębnie zbadane i największą ciekawostką, jaką teraz możemy obserwować jest fuzja różnych brzmień.

Co do obróbki dźwięku - meh. Muzyka dziś brzmi fatalnie, jest pozbawiona charakteru. Kto bawi się w słuchanie pierwszych wydań starszych albumów wie, o czym mowa. Plastikowa produkcja, bezpłciowe brzmienie. To się też niestety odbija na jakości reedycji krążków wydawanych 20 lat temu. Dziś naprawdę trudno jest powiedzieć mi, że brzmienie płyty, której słucham jest dobre.

Swój krótki, acz pesymistyczny wywód zakończę tym utworem: https://www.youtube.com/watch?v=Rd7Wh4vrVyk
Celestia was never on your side...
Odpowiedz
#4
@Rob
http://everynoise.com/engenremap.html
Odpowiedz
#5
Te całe podziały to kwestia bardzo umowna i powiedzmy sobie szczerze: niejednokrotnie zbędna. Już nieraz widziałem shitstormy, czy dany zespół gra to, czy może to. Liczy się brzmienie, a to już zostało zdefiniowane. Szufladki to rzeczy wymyślana przez słuchaczy i bardzo często się nie sprawdza. Na stronie, którą podesłałeś widzę hasła "russian punk rock" i "punk rock". Czym to się różni? Na pewno niczym istotnym, to są drobnostki. Oczywiście między muzyką klasyczną, a black metalem jest wielka przepaść, ale pomiędzy ruskim punkiem, a punkiem? Nie rozdzielajmy włosa na czworo, bo to po prostu nie ma sensu.
Celestia was never on your side...
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Kamil-Maciej(+1)
#6
Uważam, iż Rob ma rację - osobiście dzielę muzykę tylko na utwory które mi się spodobały i te, których nie lubię. Nie zgadzam się jednakże z jego 1. postem. dłuższy komentarz będzie później.
Odpowiedz
#7
Te całe podziały to kwestia bardzo umowna i powiedzmy sobie szczerze: niejednokrotnie zbędna. Już nieraz widziałem shitstormy, czy dany zespół gra to, czy może to.

Generalnie wrzuciłem to, żeby pokazać, że wciąż powstają nowe brzmienia, a muzyka powstaje bez większych przeszkód. Prześledź sobie nawet samą górną granicę drzewka, pomiędzy poszczególnymi wykonawcami widać znaczne różnice.
Odpowiedz
#8
Żyjemy w najlepszych czasach dla muzyki jakie widziała Ziemia.



Rzępolenia mamy od czerwonki i duru, a będzie jeszcze więcej. Jest nowe granie, stare granie, nowe granie które brzmi jak stare, nowe granie które nie było w ogóle możliwe za starego grania, stare granie przerobione na nowe, granie którego nikt sobie nie wyobrażał dopóki nie powstało. Nie ma ludzi dla których nie da się znaleźć muzyki.

Za królowej Wiktorii ludzie też myśleli, że nic więcej nie da się wynaleźć, tymczasem zanim nas zakopią ludzie będą już wybierać czy protezę ręki to chcą organiczną wyhodowaną w probówce, czy robotyczną z chwytem 500000000 niutonów i laserem w środkowym palcu  rara2

Technomagii i bogactwa coraz więcej, muzykę łatwiej stworzyć, znaleźć, skopiować, odtworzyć, odnowić, ulepszyć i objechać w internetach. Klasyczna nie umarła, klasyczna ma się lepiej niż kiedykolwiek bo teraz nie trzeba mieć orkiestry, gramofonu ani nawet w mordę bitej kasety żeby posłuchać symfonii. Muzyka to rzecz nieopisanie ulepszona przez komputery #410495.


[Obrazek: 189px-Beethovensmall.jpg]
Gdyby Beethoven żył dzisiaj, to może ktoś by mu naprawił uszy


Mainstream zszedł do poziomu którym gardzą nawet krokodyle w nowojorskim ścieku, ale mainstream od dawna najbardziej lubił szlakę, a możliwości tworzenia szlaki rosną tak jak możliwości w ogóle. Żyjemy w egalitarnym społeczeństwie gdzie tłum krzyczy głośniej od elit, a chłop małorolny ma tyle samo głosów co markiz i diuk. Ważne że środków na ładne granie też nie zabraknie.  twi2

Umownych i sztucznych podziałów powinno być więcej. Bilion gatunków to małe licho - gorszy jest tryliard ludzi, grup czy czego tam których albo do żadnego gatunku wcisnąć się nie da, albo da się tylko do kategorii takiej ogólnej że równie dobrze może jej nie być (rock się kłania). Bez klasyfikacji mocarnej jak biurokracja w piekle zrobi się z tego szara masa wykonawców w której nie da się znaleźć niczego konkretnego.

Zrzędzenie bierze się od ludzi którzy nie nauczyli się że po mainstreamie trzeba lać pewnie i obficie, albo nie chce im się/nie umieją szukać sobie muzyki.



Swoją drogą, wołanie nie działa.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Irwin(+1)
#9
Sądzę, że sytuacja nie jest taka prosta, jak to panowie wyżej przedstawiają.

Z jednej strony, rzeczywiście, tworzenie stało się łatwe, przyjemne, tanie i szybkie.

Jednak żadnego drugiego Chopina nie widać. Czemu akurat mówię o Chopinie?

Istnieje pewien w miarę obiektywny parametr, związany z żywotnością muzyki. Tonalność. Czym jest ów tajemnicze pojęcie? Otóż, wyobraźmy sobie klawiaturę fortepianu. Zauważmy, że jest ona okresowa ze względu na przesunięcie wzdłuż ów klawiatury. Okres wynosi 7 klawiszy białych i 5 czarnych. Coś takiego nazywamy oktawą. Tzn, że jeżeli przesuniemy się o 7 białych w bok, to fala generowana przez ów klawisz będzie albo dwukrotnie dłuższa, albo dwukrotnie krótsza (zależy od zwrotu przesunięcia).

Pewnie niektórych z was zaskoczę, ale większość muzyków gra tylko na siedmiu spośród tych dwunastu klawiszy. Istnieją bowiem takie komplety siedmiu klawiszy, że jak wśród nich zagramy COKOLWIEK, to będzie to brzmiało nieźle. Chcecie przykład?
https://www.youtube.com/watch?v=JbjzPKTfjlc
Taka muzyka ma pewne cechy. Jest łatwa, przyjemna i pewnie nawet goryle umieją ją odbierać. I właśnie z tego powodu, większość muzyki jaka powstaje jest oparta właśnie na tych siedmiu klawiszach. Oczywiście sprawa trywialnie przenosi się na prawie każdy instrument - gitary, flety czy nawet syntezatory komputerowe. Tak jest tworzona przede wszystkim prymitywna muzyka dla masowych odbiorców - pop, rock, elektronika, muzyka filmowa, rap itp.

Jednak dlaczego taka muzyka jest łatwa do odbioru? Cóż, jest to kwestia czysto matematyczna. Fale dźwięków zawierających się w jednej tonacji ładnie się ze sobą składają. Co to znaczy? Z matematyki powinniśmy pamiętać, że dodając dwie funkcje okresowe, zawsze otrzymamy inną funkcję okresową. Otóż im mniejszy okres ów będzie, tym naszym uszom bardziej będzie się dźwięk pochodzący z połączenia dwóch innych podobał, a ów siedem dźwięków można tak składać, by właśnie okres był w miarę krótki.

Podsumujmy więc, do czego obecnie doszliśmy. Większość muzyków tworzy w 7-dźwiękowej skali otrzymując łatwą i przyjemną muzykę. Ale jak większość z nas wie, łatwe i przyjemne rzeczy szybko się nudzą. Tak też jest z muzyką komercjalną.

Istnieje wiele różnych teorii, dlaczego lubimy słuchanie muzyki. Moją ulubioną jest ta, mówiąca że jest to trochę jak łamigłówki. Nasz mózg pracuje wtedy, jest zajęty jakąś bardziej bądź mniej trywialną czynnością - ogarnianiu i interpretowaniu tego co wlatuje nam przez uszy. Jeżeli jest w stanie znaleźć w muzyce pewne schematy i symetrie, cieszy się. Jak dziecko po odgadnięciu kolejnego hasła w krzyżówce. Jednak niektóre krzyżówki bywają trudne - wtedy dziecko nie ma się z czego cieszyć. Analogicznie jest z muzyką. Jak nasz mózg nie może znaleźć schematów w utworze, to mu się on nie podoba. Co więcej, jak już zna ów schematy, to zaczyna mu się on nudzić. Jednak jak mamy do dyspozycji tylko 7 dźwięków, nie możemy skonstruować zbyt wiele, zbyt ciekawych schematów, a symetrie bywają trywialne - dlatego właśnie tonalna muzyka szybko się nudzi.
Co innego z muzyką, w której muzyk nie boi się używać wszystkich 12 dźwięków. Z tego można zrobić o wiele więcej kombinacji. I w tym wypadku schematy są trudniejsze do znalezienia. Symetrie bywają nietrywialne. Taką muzykę nazywać powinniśmy muzyką ambitną.

Muzyki ambitnej już prawie się nie tworzy. Może inaczej - dobrej muzyki ambitnej się już prawie nie tworzy. Czemu?
Nastąpiła komercjalizacja sceny muzycznej. Praktycznie każdy normalny człowiek będzie chętniej tworzył to, co aprobuje jego publika (Nie wspominajcie o van Goghu, on był świrem). Dzisiejsza publika to w większości internet, pragnący łatwej, prymitywnej i przyjemnej muzyki. Czy kiedyś było inaczej? Chyba tak, głównie z tego powodu że światy ludzi prymitywnych i ludzi kulturalnych były od siebie oddzielone. Jedni mieli pieśni i tańce ludowe, drudzy Alkana i Scriabina. Jak ktoś był wychowywany w nietrywialnej muzyce, to potem miał jej niezły odbiór. Dzisiaj jednak granicę pomiędzy tymi światami się zatarły, wprowadzając powszechną akceptację (wręcz kult) dla prymitywnej muzyki. Poza tym, muzyka klasyczna poszła w niesamowicie dziwnym kierunku, zbyt abstrakcyjnym dla 99% społeczeństwa ( https://www.youtube.com/watch?v=w2Vb7usJUUQ )

Co więcej, jacy muzycy klasyczni są najbardziej lubiani i najczęściej słuchani w naszym społeczeństwie? Czyż nie Beethoven i Mozart? Co ich łączy? Obaj są klasycystami - tworzyli właśnie muzykę tonalną (czyt. siedmioklawiszową). Poza tym zobaczcie jak ludzie kochają Zimmera, a przecież jego muzyka też jest prymitywnie siedmioklawiszowa.

Dopiero romantyzm wydarł z nas pełną tonalność. Dlatego właśnie na początku mówiłem o Chopinie. Przyjrzyjcie się zapisom nutowym utworów jego lub Scriabina. Ci twórcy mają w nosie skale i tonacje. Dzisiaj już nikt nie umie tak elegancko składać utworów z elementami atonalnymi. Właśnie to jest problem. Nie ma takich twórców. A jeżeli są, to gdzieś pochowani w odmętach internetu, odrzuceni przez łaknącą prymitywnego popu publikę, lub robiący tanią i prymitywną papkę dla masowego odbiorcy.

Rzeczywiście, czasy dla tworzenia i odtwarzania muzyki są dobre.
Ale nie dla jej rozwoju.

Oczywiście muzyka rozwija się pod względem instrumentalizacji. To dobrze. Ale jeżeli chodzi o najważniejsze - tonalność - to niestety cofamy się, aż do czasów gdy nie było jeszcze silników parowych.

A teraz pozwólcie, że wrócę do mojego bożonarodzeniowego prezentu - Chopinowskich preludiów w wykonaniu Blechacza. twi3
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Ścierwisław(+1)





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Silnik Mybb   MasterStyle By Wojtas (Krugerz)
Polskie tłumaczenie     Mybboard.pl